Obserwatorzy

sobota, 23 lutego 2013

Alterra Peeling Zurawina i figa

Hej Dziewczyny,
dziś o peelingu, który u mnie się nie sprawdził, a mianowicie o peelingu do ciała Żurawina i figa firmy Alterra. Kiedy ma się problem z wrastającymi włoskami po depilacji, bardzo docenia się pomoc peelingu w walce z nimi. Niestety mam tak dziwną skórę, że po depilacji, goleniu zostają mi na nogach krostki i ranki, które bardzo długo się goją i nieestetycznie wyglądają, dlatego staram się regularnie stosować peelingi.


Jeśli chodzi o produkty Alterry, może nie miałam ich dużo, ale od pierwszego użycia pokochałam Olejek pomarańcza i brzoza, a pomadka, którą niedawno dorwałam tez jest całkiem ok. Nie wiem na co liczyłam kupując ten peeling, bo jakoś nie mam szczęścia do tych kupczych peelingów do ciała. Ale może po kolei.

O produkcie:
Łagodny peeling pod prysznic z wartościowym wyciągiem z figi i nasionami żurawiny, które złuszczają obumarłe komórki naskórka. Zawiera delikatne roślinne substancje myjące. Olejek jojoba nadaje skórze gładkości, a gliceryna długotrwale nawilża. Owocowy, lekki zapach rozpieści każde zmysły. Nie zawiera syntetycznych barwników, substancji konserwujących
i zapachowych. Bez silikonów, parafiny i innych związków olejów mineralnych. Produkt wegański. Nie zawiera substancji pochodzenia zwierzęcego. Posiada certyfikat BDIH.


 Skład:


Aqua, Alcohol, Glycerin Coco Glucoside, Xanthan, Gum, Glyceryl Oleate, Silicia, Sodium Cocoyl Glutamate, Parfum, Vaccinium Macarpon Fruit Extract, Lithospermum Erythrorhizon Root Extract, Tics Carica Fruit Extract Dispodium Cocoyl Glutamate, Linalool, Sodium Citrate, Citric Acid, Limonene, Geraniol

Moja opinia:
Peeling jest zamknięty w wygodnej w użyciu tubce. Ma konsystencje żelu pod prysznic z  małymi drobinkami, kojarzy mi się z truskawką :P


Dość ładnie pachnie, ale to oczywiście zależy od preferencji zapachowych. Moich zmysłów nie rozpieścił jak mi to obiecywał producent, zdecydowania przegrywa z czekoladowym żelem pod prysznic. Jest to łagodny peeling, wiadomo dla każdego to łagodny znaczy coś inaczej. Fakt, nie powinnam mieć pretensji, bo w sumie miał być delikatny, ale dla mnie jest on zbyt łagodny. Peeling posiada małe drobinki, które moim zdaniem wiele nie robią, dlatego ja używam go zwyczajnie jako żelu pod prysznic, bo dla mnie to nie jest produkt, który ma mi zetrzeć naskórek. Może dla osób z suchą wrażliwa skórą będzie ok, ale ja potrzebuję czegoś o silniejszym działaniu.
Peeling delikatnie wygładza skórę, ale nawilżenia to ja już u siebie nie zauważyłam. Skóra nie jest oczywiście tak przyjemnie gładka jak po peelingu kawowym, ale nie czepiam się, bo nie znalazłam jeszcze niczego co by dorównało wcześniej wymienionemu.
Żeby jakoś poczuć te granulki muszę użyć go dość sporo, co powoduje, że jest niewydajny.
Trochę zdziwiło mnie stwierdzenie, że to produkt wegański, informacja byłaby przydatna jakbym miała go jeść, chociaż może ja się nie znam. Może to taki trik dla eko-maniaków :P
Podsumowując, jest to produkt bardzo łagodny, dla mnie wręcz za bardzo. Nie pomaga mi w walce z krostkami i wrostami po depilacji. Jako żel pod prysznic ok, jako peeling dla mnie nie. Oczywiście nie kupiłabym go jako żel, wybrałabym coś innego. Mimo, że peelingu więcej nie kupię, to nie zniechęcił mnie do produktów tej firmy. Nie polecam. 
Cena:
Około 9zł (ja chyba kupiłam trochę taniej w promocji)
Dostępność:
Rossmann
Pojemność:
200ml
Link do KWC KLIK.

Miałyście może ten peeling? Co o nim sądzicie?

Dziewczyny nie wiem czy z bloggerem coś się dzieje, ale jakoś mi trochę wariuje. Mam też wrażenie, że nie pokazuje mi wszystkich Waszych postów. Nie wiem dlaczego tak się dzieje.
Ja lecę zmyć olej z włosów, a Wam życzę miłego wieczoru.
:*

 

wtorek, 19 lutego 2013

Miod na moje usta - Tisane balsam do ust

Hej dziewczyny,
powoli kończy mi się balsam do ust Tisane, więc postanowiłam o nim napisać kilka słów.


Zapewne jest Wam dobrze znany, albo przynajmniej większości z Was. Jak już nieraz pisałam moje usta są teraz w wyjątkowo złej kondycji, jest to spowodowane przyjmowaniem leków. Bardzo schodzi mi  z nich skóra, przez co robią mi się nawet ranki i czuję pieczenie. Staram sobie z tym radzić jak mogę, dlatego ostatnio używam dużo rożnego rodzaju pomadek i balsamów. Zachęcona pozytywnymi opiniami, już jakiś czas temu kupiłam w aptece balsam do ust Tisane.

Na stronie producenta wyczytamy:
Naturalny kosmetyk ziołowy o wspaniałym waniliowym zapachu i miodowym smaku. Kosmetyk naturalny przeznaczony do pielęgnacji i ochrony ust. 
Działanie:
  • Wygładza szorstkie, spierzchnięte usta przywracając aksamitną gładkość
  • Chroni usta przed  wpływem czynników środowiskowych jak słońce, wiatr, deszcz, mróz
  • Odżywia delikatną skórę warg
  • Nawilża i chroni usta przed wysychaniem 
  • Regeneruje naskórek uszkodzony wskutek działania czynników atmosferycznych, otarć oraz opryszczki

Wskazania:
  • Usta spękane, spierzchnięte z powodu czynników atmosferycznych
  • Usta spękane, spierzchnięte z powodu przeziębienia, opryszczki
  • Usta wysuszone
  • Ochrona przed słońcem, mrozem, wiatrem, deszczem 

Skład:

Składniki aktywne:
Wosk pszczeli, miód, olej rycynowy, oliwa, ekstrakt z melisy, jeżówki purpurowej i ostropestu plamistego, witamina E.
Składniki INCI:
Cera alba, Olea Europea oil, Petrolatum, Ricinus communis oil, Isopropyl Mirystate, Honey, Echinacea purpurea & Melissa officinalis & Silybum Marianum Extract, Aqua, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Propylene glycol, Cholesterol, Tocopheryl acetate, Ethyl Vanillin.

źródło

Moja opinia:
Osobiście posiadam jak widzicie wersję w słoiczku. Słoiczek jest malutki i poręczny, raczej bez problemu się produkt wyjmuje, łatwiej gdy balsam jest ciepły, bo prościej go nabrać na paluszek. 


Niestety przy długich pazurkach wygrzebanie go stanowi problem, bo spora jego ilość zostaje pod paznokciem. Forma słoiczka jest dla mnie też niekoniecznie dobra, ponieważ gdy jestem gdzieś poza domem i chcę go nałożyć, a nie mogę umyć wcześniej rąk, muszę użyć brudnego palucha i zostawić to co się na nim nazbierało w słoiczku. Jest to zwyczajnie niehigieniczne, dlatego staram się zostawiać go w domu. Zresztą po opakowaniu widać, że jest już naprawdę wymęczone. Wiem, że mogłam wybrać wersję w sztyfcie, jednak czytałam, że ta w słoiczku jest lepsza i właśnie dlatego tą wersję chciałam najpierw wypróbować.
Balsam pięknie pachnie miodem, karmelem, wiec z przyjemnością się go używa.
Z balsamu jestem bardzo zadowolona, u mnie spełnia wszystkie obietnice producenta. Balsam radzi sobie z moją skórą, która jest naprawdę w kiepskim stanie, czyli mogłam go poddać ciężkiej próbie. Mam bardzo spierzchnięte usta, zwyczajnie skóra na ustach mi schodzi, łuszczy się, balsam nie tylko pomaga mi sobie z tym radzić, to jest nawilża je, wygładza i sprawia że wyglądają lepiej, ale również koi i mam wrażenie regeneruje. Sprawia, że nie wysychają mi tak bardzo, pomaga z ich pieczeniem, łagodzi ranki, które na nich powstają. Jednym słowem przynosi mi ulgę. Nie wiem jak radzi sobie z opryszczką, bo jej nie miałam. 
Podsumowując jest to fantastyczny produkt i nie dziwie się, że jest tak chwalony. Jedyny minus, który widzę, to właśnie mało higieniczna forma słoiczka. Czytałam, że niektóre dziewczyny nakładają go pędzelkiem, może i to jest rozwiązanie, jednak tego pędzelka raczej nie będziemy wszędzie ze sobą nosić. Jeśli masz suche, spierzchnięte usta, które potrzebują nawilżenia, wygładzenia i regeneracji to zdecydowanie balsam dla Ciebie. Usta są po nim miękkie i ładnie się prezentują. Serdecznie polecam. 

Dostępność:
Apteki, strona producenta KLIK
Cena:
Około 8zł w aptece.
Pojemność:
4,7 g
Link do KWC KLIK.

Dziewczyny mam sporo zaległości na Waszych blogach, ale obiecuję, że je nadrobię. Wybaczcie. Niestety ponownie przyczepiła się do mnie jakaś choroba, mam nadzieje, że szybko sobie pójdzie. Byle do wiosny!
Na koniec jeszcze mały kwiatek z wyszukiwań  :) 


Ostatnio bloger nie chce ze mną współpracować jeśli chodzi o pisanie postów ( możecie zauważyć, ze tekst jest może trochę dziwny), co bardzo zniechęca mnie do pisania. Nie wiem czemu tak się dzieje. 
Buziaki
:*

niedziela, 17 lutego 2013

Bialy Jelen Hipoalergiczy zel do myci twarzy z oczarem wirginiskim

Witam Kochane,
jak tam po Walentynkach? Doszłyście do siebie po tym bombardowaniu serduszek?
Sporo z Was było ciekawych jak tam sprawuje się żel do mycia buzi Biały Jeleń, dlatego dziś postanowiłam o nim trochę napisać.


Informacja od producenta:
Hipoalergiczny żel do mycia twarzy BIAŁY JELEŃ PREMIUM z oczarem wirginijskim
Hipoalergiczny żel do mycia twarzy Biały Jeleń z oczarem wirginijskim przeznaczony jest do oczyszczania skóry tłustej ze skłonnością do trądziku. Delikatnie usuwa nadmierną warstwę lipidową skóry nie wysuszając jej oraz zapobiega rozwojowi bakterii.
Przy regularnym stosowaniu zmniejsza łojotok oraz skłonność do powstawania wykwitów.
Skóra jest idealnie oczyszczona, gładka i świeża przez cały dzień.
Produkt przebadany dermatologicznie wśród osób z alergiami skórnymi.
Składniki:
• AC.NETTM – związek kwasu oleinowego i NDGA
- kwas oleinowy - zwalczający nadmierny łojotok,
- NDGA - regulujący wzrost komórek, zmniejszający nadmierne rogowacenie i stany zapalne skóry;
• ksylitol i laktitol - składniki utrzymujące prawidłową równowagę ekosystemu mikroflory skóry;
• ekstrakt z oczaru wirginijskiego - działający delikatnie ściągająco i dezynfekująco.

Skład:
Nie znam się na składach, dlatego oceńcie same czy Wam będzie odpowiadał. Ma SLS w składzie.  

Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamide DEA, Cocamidopropyl Betaine, Decyl Glucoside, Glycerin, Lactitol, Xylitol, Butylene Glycol, PEG-60 Almond Glycerides, Caprylyl Glycol, Carbomer, Nordihydroguaiaretic, Acid, Oleanolic Acid, Allantoin, Citric Acid, Hamamelis Virginiana Lear Water, Tetrasodium EDTA, Trimethylopropane Trioleate (and) Laureth-2, PEG-14M, Perfum, Sodium Benzoate, CI 42090.


Moim zdaniem:
Żel zamknięty jest w wygodnym opakowaniu z otwarciem typu klik. 



Jest wygodne, bo mogę sobie wyciskać odpowiednia ilość żelu, a jeśli wyciśnie się za dużo, dzięki opakowaniu tak jakby nadmiar zasysał się z powrotem. Nie wiem jak to dokładnie napisać. Żel ma piękny niebieski kolor, który na łapce już nie jest taki niebieski oraz pięknie pachnie.


Już malutka ilość żelu wystarczy do umycia buzi, bo żel bardzo dobrze się pieni, dzięki temu jest wydajny. Już go trochę używam, a jak widać, zostało więcej niż pół opakowania. Pieni się mniej więcej tak.


Żel jest przeznaczony do oczyszczania skóry tłustej, czyli takiej jaką mam ja, jednak teraz moja sytuacja przez branie retinoidów wygląda trochę inaczej, a mianowicie moja skóra zrobiła się można powiedzieć sucha. Nie mogę wiec w pełni ocenić, jak po jego użyciu wygląda skóra tłusta, chcę to zaznaczyć. 
Żel jest hipoalergiczny, mnie nie uczulił, nic złego nie zrobił, jest bardzo delikatny, co bardzo mi odpowiada. Nie wysusza, jak robi wiele żeli, nie ma się uczucia ściągniętej buzi, po umyciu mamy fajnie oczyszczoną, świeżą i gładką buzię. Dla mnie to takie uczucie komfortu, a nie ściągnięcia jest naprawdę ważne. Żel fajnie oczyszcza, wieczorem jak nakładam krem, mam pewność, że skóra jest odpowiednio pod niego przygotowana. Na stronie producenta czytałam opinie, że po dłuższym stosowaniu nieco przesusza twarz, zobaczymy jak to będzie.
Tak jak pisałam, przez przyjmowanie leków nie jestem w stanie stwierdzić czy i jak wpływa na łojotok i powstawanie nowych krostek.  
Podsumowując muszę napisać że jest to bardzo fajny delikatny żel do mycia buzi. Pozostawia ją oczyszczoną i świeżą. Jest produktem testowanym przez alergików, dlatego raczej nie powinien nikomu zrobić krzywdy. Ja jestem bardzo zadowolona i myślę, że po niego jeszcze sięgnę, chętnie sprawdzę też drugą wersje. Z czystym sumieniem mogę polecić, jeśli szukacie czegoś delikatnego, co nie ściągnie Wam buzi. Kolejny świetny kosmetyk produkowany przez Polską firmę. Polecam.
Pojemność:
200ml
Dostępność:
Kiepska, małe drogerie, ja swojego szukałam kilka miesięcy, nie było go w aptekach, drogeriach, a nawet w hurtowniach. Można go też kupić na stronie producenta KLIK, gdzie dochodzi koszt dostawy.
Cena:
Ja za swój w małej drogerii zapłaciłam 7,50 zł i uważam, że to bardzo fajna cena.
Możecie o nim poczytać na KWC KLIK.
Może któraś z Was miała ten żel i napisze czy jest zadowolona? A może macie porównanie z druga wersją? Chętnie bym się dowiedziała co myślicie. 
Miłej niedzieli.
:*
- Karola 

PS: Może któraś z Was mi pomoże, chcę zmienić kolor tła stron na górze, jednak nie mogę tego zrobić nie wiem czemu a ustawieniach w szablonie niby zmieniłam, a nadal jest ta szarość. Może to się zmienia gdzieś indziej? Będę wdzięczna za pomoc. 

Dziś bloger jakoś kiepsko ze mną współpracuje co bardzo mnie denerwuje, ale po trudach udało mi się dodać notkę, ufff.  

Dopisane: Dziś pierwszy raz użyłam olejku Vatika, ciekawe co z tego będzie :) 

czwartek, 14 lutego 2013

Happy Valentine's Day + male zakupy

Witam Kochane,
z okazji Walentynek, na punkcie, których jak Wam pisałam rok temu nie szaleje, chciałam Wam mimo to życzyć, dużo miłości, ale nie tego jednego dnia, ale każdego. Aby każdy dzień był takimi Walentynkami, abyście były szczęśliwe i zawsze były kochane!


Chciałam Wam też pokazać moje najnowsze nabytki.


W związku z tym, mam pytanie do dziewczyn, które mają wodę różaną, czy u Was też pływają w niej jakieś farfocle? Ja wcześniej tego nie zauważyłam, dopiero przy robieniu zdjęć.
A na Walentynki mama przyniosła mi z Biedroneczki kubeczek :) Prawda, że jest słodki?


A Wy jak spędzacie Walentynki?
Buziaki
:*

PS: Mam ostatnio trochę zaległości u Was, ale byłam trochę zajęta i nie miałam głowy do czytania. Obiecuję poprawę :)

wtorek, 12 lutego 2013

Eveline 8w1 Total action skoncentrowana odzywka do paznokci

Witam Kochane,
Dziś o kontrowersyjnej odżywce do pazurków, a mianowicie o odżywce Total action 8w1. Jedne z nas ją uwielbiają, a inne nie cierpią,


Bardzo się dziwiłam jak naczytałam się opowieści, co ta odżywka robi z paznokciami u niektórych dziewczyn, myślę, że Wy tez o tym słyszałyście. Zdziwiło mnie to dlatego, że u mnie nic takiego się nie dzieje, a odżywka spisuje się znakomicie.

Na początek parę słów o samej odżywce:

Skoncentrowana ODŻYWKA DO PAZNOKCI TOTAL ACTION
Rewolucyjna i unikalna formuła z aktywnym kompleksem Strong Nail ™ wnika w strukturę płytki, dzięki czemu skutecznie ją regeneruje i odbudowuje. Uszczelnia, maksymalnie utwardza oraz pobudza wzrost płytki paznokciowej. Uelastycznia ją, zwiększając odporność na uszkodzenia mechaniczne. Zabezpiecza przed pękaniem, łamaniem i rozdwajaniem. Sprawia, że zniszczone, matowe paznokcie odzyskują gładką powierzchnię i lśniący połysk. Już po 10 dniach kuracji znikną wszelkie problemy, a Ty będziesz się cieszyć pięknymi i zadbanymi paznokciami.
Dłonie są wizytówka każdej kobiety. Zadbaj o ich wygląd i pochwal się ładnymi, zdrowymi paznokciami. Najnowsza kolekcja NAIL THERAPY pozwoli pokonać problem słabych, rozdwajających się i łamliwych paznokci. Zniszczone i słabe paznokcie są najczęściej efektem niewłaściwej pielęgnacji, kontaktu z detergentami i braku odpowiednich witamin.
Zestaw profesjonalnych odżywek opracowanych wg. Szwajcarskiej receptury przyniesie efekt już po 2 tygodniach stosowania i sprawi, ze Twoje paznokcie staną się zdrowe, odporne na pękanie. 

  
Dużo kontrowersji wzbudził ten jej składnik: formaldehyd. Odsyłam Was do blogerki, która pisała o tym u siebie na blogu, pisała również do firmy Eveline KLIK.
Ja napiszę swoje przemyślenia po jakimś czasie używania.
Odżywka ma standardowo wygląd lakieru do pazurków, ma wygodny pędzelek, więc bez problemu się ją ładnie nakłada. Pokrywa równo, dając przynajmniej w moim przypadku lekko mleczny, biały kolorek. Odżywkę nakłada się codziennie przez 4 dni, po czym zmywa i nakłada ponownie. Ja oczywiście nie zawsze o tym pamiętałam, ale i tak i tak efekty były. Producent zaleca zabezpieczanie skórek przed aplikacją, jednak ja zrobiłam to tylko raz. 
Moje paznokcie przed jej stosowaniem, były miękkie, bardzo łamliwe i rozdwajające się. Niestety często też "zadzierały" mi się brzegi, przez co paznokieć zwyczajnie się łamał. Niestety nie mam fotki prezentującej ich stan początkowy. Po dość krótkim czasie stosowania, dodam, że wcale nie było to stosowanie regularne, moje paznokcie zaczęły się zmieniać. Zrobiły się wyraźnie twardsze, przestały się rozdwajać. Mogłam je podhodować, z czym wcześniej naprawdę był problem, bo co chwile któryś mi się łamał i była tragedia, zwyczajnie czasami też wolałam je obciąć na króciutko, bo miałam dość tych "zadarć". Osobiści nie miałam, żadnych dziwnych rzeczy po jej użyciu, jak niektóre dziewczyny. 
Wiele z Was stosuje ją również pod lakier do paznokci, ja to zrobiłam dopiero 2 razy i też było ok.
Podsumowując moją krótką recenzję, bo co tu dużo pisać, uważam że ta odżywka to zbawienie dla moich paznokci! Należę niewątpliwie do zwolenniczek tej odżywki, utwardziła moje paznokcie i wreszcie przestały się rozdwajać. Jeśli masz słabe pazurki, to zdecydowanie jest to odżywka dla Ciebie. Ja mam ochotę wypróbować teraz ta diamentową.
Polecam.
Teraz zobaczcie jak wyglądają moje pazurki. Nie wiem czemu mam lekko żółtawe końcówki, nie wiem czy to przebarwienie po lakierze do paznokci, czy po obieraniu pomarańczy :P W każdym bądź razie, przepraszam za to.




Na koniec jeszcze link do KWC, gdzie możecie poczytać opinie innych dziewczyn KLIK.
A Wy miałyście tą odżywkę? Jesteście zwolenniczkami czy przeciwniczkami?
Całuję

Karola

niedziela, 10 lutego 2013

BeBeauty Nawilzajacy krem do rak

Witam Dziewczynki jak Wam mija niedziela? U mnie bardzo leniwie.
Chciałam Wam serdecznie podziękować za wszystkie gratulacje i miłe słowa pod moim ostatnim postem. Jesteście fantastyczne! Mam nadzieje, że Wasze życzenia się spełnią :)
Dziś kilka słów o kremie do rąk, który ostatnio namiętnie wcieram, a mianowicie BeBeauty z Biedronki. 


O kremie:
Nawilżający krem do rąk 24h aqua system. Produkt hypoalergiczny. Ekspresowo nawilża i wygładza. Przeznaczony do skóry normalnej i suchej. 
Na opakowaniu wyczytamy, że krem zapewnia długotrwałe nawilżenie i poprawia elastyczność naskórka. Olej macadamia chroni, zmiękcza i wygładza suche dłonie. Formuła zapewnia komfortową pielęgnację, błyskawicznie się wchłania bez pozostawienia uczucie lepkości dłoni. Codzienne stosowanie wygładza i odżywia skórę.

Skład:

Moja opinia:
Krem zamknięty jest w miękkiej, wygodnej tubce o pojemności 125ml, którą bez problemu możemy wrzucić do torebki, nie martwiąc się, że nam się w niej rozleje, bo według mnie ma dość dobre zamkniecie. 
Krem ma jak dla mnie odpowiednią konsystencję, nie jest ani za rzadki, ani za gęsty, co ułatwia jego aplikację. Problemem dla mnie jest zapach, który nie zachwyca, ale na szczęście szybko się ulatnia.


Co do 24h nawilżenia? Hmm trudno stwierdzić, bo przy częstym myciu rąk wiadomo nie da się tego sprawdzić. Według mnie nawilżenie jest ok, a jeśli ktoś jest ze mną dłużej, to wie że mam problem z suchymi dłońmi, a ten krem mi jak najbardziej odpowiada. Moja skóra, tak jak obiecuje producent, jest wygładzona i elastyczna i na pewno dużo lepiej się prezentuje. Mam wrażenie, ze jej koloryt też się poprawiła, ale to może dlatego, że po prostu kremu używam regularniej niż kiedyś. 
Co do błyskawicznego wchłaniania, nie przesadzałabym, krem wchłania się dość szybko, ale nie błyskawicznie i przynajmniej u mnie przez jakąś chwile utrzymuje się uczucie klejenia rąk. 
Na pewno regularne używanie tego kremu pozwala dostrzec pozytywne jego działanie na skórę.
Według mnie krem jest wydajny i wart uwagi.  
Krem kupiłam w Biedronce, po sprawdzeniu kodu kreskowego okazało się, że produkuje go dla Biedronki TORF CORPORATION Fabryka leków czyli producent kosmetyków Tołpa. 
Niestety nie pamiętam dokładnej ceny kremu, jednak nie było to więcej niż 4zl. 
Podsumowując, ja z kremu jestem zadowolona, nawilżenie jest dla mnie odpowiednie, skóra prezentuje się dużo lepiej, chociaż wiem, że moje zaniedbanie i tak jest widoczne. Krem jest tani, wydajny i łatwo dostępny. Polecam.

Dziewczyny pisałam Wam już nie raz o mojej niesystematyczności, co niestety szkodzi pielęgnacji mojego ciała. Postanowiłam postawić sobie na stoliku nocnym pudełeczko, w którym trzymam właśnie wazelinę, pomadkę do ust i krem do rąk, dzięki temu codziennie wieczorem nie ma że zapomnę o tych kosmetykach, będąc już w łóżku bez problemu po nie sięgam i powiem Wam, że naprawdę robię to codziennie. Wiem, że to mało odkrywcze, ale jakże pomocne. Chciałabym jeszcze znaleźć sposób na regularne mazianie ciała, może jeszcze na coś wpadnę.

I co sądzicie o tym kremie? Może już go próbowałyście?

A skoro jesteśmy przy temacie Biedronki, myślę, że wiecie, że znowu jest gazetka urodowa, spójrzcie co z niej ostatnio przyniosłam.


Na dokładkę jeszcze komplecik płatków kosmetycznych. Nie wytrzymałam i już używałam czekoladowego żelu, byłam bardzo ciekawa :P
Zauważyłam, że chyba jestem uzależniona od Biedronki, chyba nie ma tygodnia, żebym jej nie odwiedziła :P

Jeszcze raz na koniec Wam dziękuje za miłe słowa i mam nadzieje, że w kolejnym roku mojego blogowania będziecie mi towarzyszyć. 
Całuje Was mocno i trzymajcie za mnie kciuki, bo jutro znowu czeka mnie badanie krwi, czego nie lubię i się boję (ot a kto lubi pobieranie krwi), chociaż teraz i tak jest lepiej niż jeszcze kilka lat temu.
Zmykam do mojej herbatki z imbirem w nowym kubku, oczywiście z Biedronki :P
:*

PS: Tak dziękowałam za Wasze komentarze, że internet mi padł na chwilę :P

piątek, 8 lutego 2013

Pierwszy roczek bloga :)

Hej Dziewczyny. 
Dziś wypadają pierwsze urodziny mojego bloga (rety jak ten czas szybko zleciał). Dokładnie rok temu, dodałam pierwszego posta :)


Właśnie dlatego chciałabym Wam serdecznie podziękować za to, że ze mną jesteście, że komentujecie, radzicie i w ogóle zaglądacie. To naprawdę wiele dla mnie znaczy i daje mi mnóstwo pozytywnej energii.
Mam nadzieję, że dalej ze mną zostaniecie, a ja obiecuje, że postaram się, aby mój blog był coraz lepszy.
Jeszcze raz Wam dziękuję, jesteście Kochane :*




ps. Możecie się ze mnie pośmiać, wczoraj sobie poćwiczyłam z Tiffany, ja na luzie, że e to takie kręcenie pupką, a dziś wstaje i wszystko mnie boli :P 

czwartek, 7 lutego 2013

SH

Witam Dziewczynki.
Chciałyście zobaczyć buty, które kupiłam w SH, wiec dziś zrobiłam fotki.
Skusiłam się na mało zniszczone szpilki New Look, klasyczne czarne z czubkiem, na nie za wysokim obcasie. Kosztowały 5zl. Myślę, że fajnie trafiłam, klasycznych butów nie odmówię, chociaż nie przepadam za butami z czubem, w najgorszym wypadku oddam je mamie, bo oczywiście już robiła do nich przymiarki :)



Na nodze prezentują się dużo zgrabniej.
Może mi podpowiecie jak czyścicie/odkażacie buty z SH?
Zakupiłam też śliczny paseczek za 2 zł, który będzie mi pasował do tunik i sukienek. Kupiłam go ze względu na to, że jest krotki i będzie idealny do podkreślenia talii.


Lubię też w SH kupować rzeczy do spania, tym razem skusiłam się na słodką różową koszulkę w groszki, kosztowała 2zł. 


Wiem, że moje zakupy w porównaniu z Waszymi zdobyczami to nic wielkiego, ale skutecznie poprawiły mi humor. 
Buziaki 
:*

PS: Zapomniałam, pochwalcie się ile pochłonęłyście pączków. Ja na swoim koncie mam skromne 2 :)

środa, 6 lutego 2013

Male zakupy

Witam Kochane.
Popełniłam małe zakupy, bardzo małe i kupione ze względu na to, że je znalazłam.  :P


Przez Natalię, która pokazywała swoją ulubioną pomadkę Alterry i ja się na nią skusiłam, tym bardziej, że jest teraz w promocji. Muszę powiedzieć, że po kilku pierwszych użyciach stwierdzam, że naprawdę jest fajna. 
Kolejną rzeczą jest pomadka Wibo Eliksir, którą już dawno chciałam kupić i wypróbować, ale nie było mi to dane, gdyż brakowało koloru który chciałam. Gdy w sklepie zobaczyłam, że 05 jest dostępna i jest w promocji, postanowiłam się skusić. 



Ostatnią rzeczą jest płyn micelarny z Biedronki. Marudziłam, że niestety u siebie nie mogę go dostać, dlatego korzystając z okazji że byłam w innej Biedronce, sprawdziłam i wygrzebałam z pudła, w którym były tylko 2 sztuki. Bardzo się cieszę, że zrobiłam zapas :) 
Odwiedziłam też Pepco, gdzie kupiłam spódniczkę za 4,99, która wyjściowo w primarku kosztowała 10 funtów. Nie wiem czy będę w niej chodzić, ale za 5zl wzięłam :P oraz  SH,  gdzie zakupiłam sobie m.in. buty, tak buty. Chyba nigdy jeszcze ich nie kupowałam, tzn mam jedna parę UGG, którą nie ja kupiłam, ale nic więcej. Mam zamiar pokazać Wam moje zdobycze, jak tylko uda mi się zrobić sensowniejsze zdjecia.
To wszystko na dziś. 
Oby do wiosny, bo zdjecia są marne. 
Buziaki
:*

sobota, 2 lutego 2013

Ulubiency stycznia

Hej Kochane.
Wczoraj zaczął się luty, dlatego czas najwyższy na kosmetyczne podsumowanie stycznia. Nie będzie tego wiele, dlatego, że ostatnio mało kupuje i staram się zużywać to co mam. Pokażę kilka rzeczy, których wcześniej tu nie wrzucałam, zwyczajnie po to, żeby się nie powtarzać. 
Zaczynamy.


1. Żel do mycia twarzy hipoalergiczny z oczarem wirginijskim Biały Jeleń. Bardzo przyjemny, delikatny żel do mycia buzi. Ładnie oczyszcza, pozostawiając ją odświeżoną. Żel nie uczula, ładnie się pieni. Ma wygodne opakowanie. Nie będę się rozpisywać, bo mam zamiar zrobić oddzielny post z nim w roli głównej :)
2. Be Beauty Płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu. Płyn z Biedronki, bardzo popularny ostatnio. Jestem z niego zadowolona, uważam że wiele nie różni się od np. Burżuja. Dobrze zmywa makijaż, nie podrażnia, tani. O nim też mam zamiar napisać więcej.
3. Be Beauty Nawilżający krem do rąk. Mimo, że kupiłam go już jakiś czas temu, dopiero w tym miesiącu namiętnie go używam, a to dzięki temu, że stworzyłam sobie koszyczek koło łóżka, gdzie sobie leży, razem z balsamem do ust i wazeliną. Codziennie przed snem smaruję ręce i powoli widzę efekty. Moje dłonie są wyraźnie mniej suche, gładsze i poprawił się ich koloryt. Co do nawilżenia 24h, to raczej w to wątpię, ale krem jest naprawdę przyzwoity. O nim też mam zamiar napisać więcej.


4. Tusz do rzęs Growing lashes stimulator mascara Wibo. Teraz rozumiem zachwyty nad tym tuszem, jest niesamowity. Mimo, że nie przepadam za gumowymi szczoteczkami, ten tusz pokochałam od pierwszego użycia i już namówiłam dwie koleżanki do jego zakupu i one też są zachwycone. Tusz pięknie podkreśla rzęsy, świetnie je rozdziela, efekt możemy stopniować. Moje rzęsy wyglądają naprawdę zadowalająco. Gdy pierwszy raz się nim pomalowałam, usłyszałam komplement, że mam piękne rzęsy i uwaga, był to komplement od przedstawiciela płci przeciwnej, gdzie wydawałoby się, że oni nie zwracają uwagi na takie szczegóły. Polecam wszystkim serdecznie.
5. Lakier do paznokci Bell Air flow lotus Effect 20. Więcej o nim TU. Tego nudziaka mogę wrzucić tu już teraz, mimo, że nie używam go cały miesiąc, ale zdecydowanie to mój lakierowy numer jeden w styczniu. Resztę kupionych kosmetyków Bell, jeszcze testuję, ale coś czuję, że zagoszczą w tym miejscu za miesiąc :)
6. Tisane balsam do ust. Tez chyba nie trzeba przedstawiać. Używam go na zmianę z maścią oliwkową i wazelina. U mnie się jak najbardziej sprawdza. Niekoniecznie pasuje mi forma słoiczka, ale kosmetyk jest naprawdę fajny.
7. Maść oliwkowa naturalny opatrunek regenerujący Ziaja. Przeczytalam o tej maści  u którejś z Was, już teraz dokaldnie nie pamietam u której, i ze względu na problemy z ustami spowodowane leczeniem, postanowiłam ją wypróbować. To był trafny wybór, fajnie natłuszcza moje usta, regeneruje w jakimś stopniu popękany naskórek i ranki, nawilża. Jest przyjemniejsza w użyciu niz wazelina. Jestem z niej bardzo zadowolona.


 To by było na tyle. W dalszym ciagu, używam większosci kosmetyków, które juz kiedyś tu wystąpiły, dlatego jest tego niewiele. Może któryś z moich ulubieńców Wam również przypadł do gustu?
 Miłego wieczoru.
:*
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...